Dyrektywa Euro 7 – nowy standard emisji czy cios dla rynku motoryzacyjnego?

Wprowadzenie normy Euro 7 budzi ogromne kontrowersje zarówno wśród producentów samochodów, jak i konsumentów. Nowe regulacje, choć mają na celu zmniejszenie emisji zanieczyszczeń, mogą doprowadzić do wzrostu cen aut i osłabienia konkurencyjności europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Według raportu Santander Consumer Multirent aż 75% Polaków obawia się, że wdrożenie Euro 7 przyczyni się do podwyżek cen pojazdów.
Koszty, które spadną na konsumentów
W Polsce średni wiek samochodu wynosi niemal 15 lat. Oznacza to, że dla wielu kierowców zakup nowego pojazdu jest poważnym wydatkiem. Wprowadzenie bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin może wpłynąć na wzrost kosztów produkcji, a co za tym idzie – na podwyżkę cen samochodów. Dla konsumentów i przedsiębiorców oznacza to dodatkowe obciążenie finansowe, które może spowolnić tempo wymiany parku samochodowego. Już teraz eksperci szacują, że ceny nowych aut mogą wzrosnąć nawet o kilkanaście procent.
Czy Euro 7 poprawi jakość powietrza?
Chociaż 35% ankietowanych najnowszego badania pt. „Ekologiczna motoryzacja w Polsce – wyzwania i kierunki rozwoju” popiera nowe przepisy w nadziei na poprawę jakości powietrza, to ponad połowa badanych (53%) uważa, że zaostrzenie norm nie przyniesie oczekiwanych rezultatów ekologicznych. Wzrost cen samochodów może skłonić kierowców do dłuższego użytkowania starszych modeli, które emitują więcej zanieczyszczeń. To paradoks, który podważa sensowność tak radykalnych zmian regulacyjnych. Dodatkowo, koszty związane z dostosowaniem się do Euro 7 mogą uderzyć w małe i średnie przedsiębiorstwa, które bazują na flotach pojazdów dostawczych.
Konkurencyjność przemysłu motoryzacyjnego zagrożona
Europejski sektor motoryzacyjny już teraz mierzy się z wyzwaniami związanymi z globalną konkurencją. Aż 65% respondentów badania obawia się, że wprowadzenie norm Euro 7 osłabi pozycję europejskich producentów na tle rynków spoza UE, gdzie obowiązują mniej restrykcyjne regulacje. Rosnące koszty mogą przełożyć się na spadek sprzedaży nowych pojazdów, a w efekcie – na utratę miejsc pracy i zahamowanie inwestycji. Sytuację może dodatkowo pogorszyć fakt, że normy Euro 7 obejmą nie tylko silniki spalinowe, ale także emisję cząstek z hamulców i opon.
Alternatywy i potrzeba stopniowych zmian
Zanim wprowadzi się surowsze normy emisji, należy stworzyć odpowiednie warunki do ich implementacji. Aż 84% Polaków uważa, że kluczowe jest zapewnienie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych oraz inwestowanie w alternatywne środki transportu. Co więcej, 78% respondentów podkreśla konieczność stopniowego wdrażania nowych przepisów, z uwzględnieniem sytuacji gospodarczej poszczególnych krajów. Przejście na zeroemisyjną mobilność powinno być procesem ewolucyjnym, a nie rewolucyjnym, aby uniknąć nagłych skoków cenowych i destabilizacji rynku.
Warto przypomnieć, że normy emisji Euro 7 miały pierwotnie obowiązywać od połowy 2026 roku. Obecnie planowany termin to 1 lipca 2030 roku.
Źródło: https://www.pap.pl/