Transformacja energetyczna pełna sprzeczności – czyli jak to robią w Chinach

Eksperckim okiem
Anna Pawłowska-Kawa, Specjalistka z branży ekologicznych urządzeń grzewczych
Badacze z międzynarodowej inicjatywy Global Carbon Project jak co roku opublikowali światowy bilans emisji gazów cieplarnianych ze spalania paliw kopalnych. Wnioski nie są optymistyczne. Według obliczeń autorów raportu wprowadziliśmy globalnie do atmosfery 36,8 mld ton dwutlenku węgla pochodzącego ze spalania węgla, gazu i ropy. W porównaniu z 2022 r. wzrost wyniesie aż 1,1%. To duży przeskok – przez poprzednie 10 lat tempo wzrostu wynosiło bowiem średnio 0,5% na rok.
Unia Europejskiej w 2023 r. udało się ograniczyć emisje CO2 o ok. 7,4 %, w USA spadek wyniósł 3%. Po drugiej stronie mamy jednak Indie, gdzie nastąpił wzrost emisji o 8,2% oraz Chiny ze wzrostem na poziomie 4%.
Rok do roku to właśnie Chiny są największym emitentem CO2 na świecie, a razem z Indiami odpowiadają za blisko 40% jego światowej emisji w 2023 r. Jednocześnie Państwo Środka jest największym producentem energii z OZE. Brzmi to dość kuriozalnie, jednak takie są fakty. Chinom udało się w 2023 r. wprowadzić do swojego miksu energetycznego blisko 230 GW zielonej energii, a więc niespełna połowę całkowitego światowego przyrostu. Ponadto Pekin planuje osiągnąć pełną niezależność od węgla do roku 2060. Chce to jednak robić w swoim tempie i na swoich zasadach, bez zbyt szybkiej rezygnacji z tego surowca. Dla Chińczyków polityka klimatyczna jest ważna, ale głównymi ich pobudkami nie klimat sam w sobie, a gospodarka którą mogą na nim zbudować. Na arenie międzynarodowej chcą pokazać się jako państwo przejęte zmianami klimatycznymi, jednak jest to głównie zabieg PR-owy, a w swoich wewnętrznych strukturach i działaniach kładą nacisk na coś zupełnie innego.
Zobowiązanie do potrojenia mocy z OZE? Nie, dziękujemy
Podczas ubiegłorocznego szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju 123 państwa zadeklarowały chęć potrojenia energii z OZE oraz podwojenia efektywności energetycznej do 2030 r. Potrojenie mocy z OZE w skali świata miałoby zapewnić ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5%, co byłoby możliwe przy redukcji rocznych emisji o dodatkowe 20,3–23,9 miliarda ton ekwiwalentu CO2 w stosunku do obecnych postanowień. Dlaczego zabrakło wśród nich Chin skoro tak dobrze idzie im rozwój OZE? Chińscy eksperci przekonują, że o ile potrojenie produkcji energii ze źródeł odnawialnych byłoby w zasięgu ich możliwości, to zobowiązanie do podwojenia efektywności uznają za niesprawiedliwe.
Efektywność energetyczna w tym przypadku traktowana jest jako wielkość gospodarki danego kraju dzielona przez jej zużycie energii. Dla Chin jest to szczególnie trudne zważywszy na fakt, że ich gospodarka jest szczególnie energochłonna i mimo, że od pewnego czasu starają się zwiększyć efektywność, to nie ma mowy o jej podwojeniu do 2030 r. Chińscy przedstawiciele postulują, że cele klimatyczne nie mogą być jednakowe dla wszystkich. A Chiny już teraz produkują najwięcej energii z OZE na świecie, więc wymaganie od nich potrojenia tych wyników oznaczałoby, że im dany kraj więcej zrobił w kierunku transformacji, tym jeszcze więcej będzie się od niego wymagało niż od krajów mniej zaangażowanych w poprawę klimatu. Trudno tutaj się nie zgodzić z tym stanowiskiem, jednak należy pamiętać, że Państwo Środka nadal równocześnie mocno inwestuje w sektor węglowy – bo to on jest ich stabilizatorem miksu energetycznego.
Chiny stawiają przede wszystkim na bezpieczeństwo energetyczne, zwłaszcza odkąd wielu prowincjom przyszło mierzyć się ze skutkami blackoutów. Szczególnie 2021 r. był dla nich trudny pod tym względem. Systemy elektroenergetyczne są bardzo wrażliwe na czynniki klimatyczne, a rok do roku przez kraj przetaczają się fale upałów, które powodują, że zapotrzebowanie na energię elektryczną na potrzeby klimatyzacji i utrzymania ruchu w fabrykach rosło w takim tempie, że prowadziło to do okresowych braków w jej dostawie, które dotknęły setek milionów ludzi. Obecnie wzmożone zapotrzebowanie na energię jest również wynikiem pobudzenia chińskiej gospodarki po zniesieniu strategii „zero COVID” w ubiegłym roku. W związku z tym Pekin podjął decyzje o ekspresowych rozbudowach istniejących elektrowni węglowych oraz ich budowach w zupełnie nowych lokalizacjach. Aby móc zapewnić im pracę, oprócz zwiększenia krajowego wydobycia węgla, od 2021 r. importują jego rekordowe ilości z zagranicy – w samym 2023 r. było to prawie 475 mln ton.
Według oficjalnych państwowych dokumentów władze zatwierdziły więcej nowych elektrowni węglowych w pierwszych kwartale 2023 r. niż w całym roku 2021. Z analizy przeprowadzonej przez Greenpeace wynika, że między styczniem a marcem ubiegłego roku zatwierdzono co najmniej 20,45 GW nowych mocy węglowych, w porównaniu z 8,63 GW w tym samym okresie rok wcześniej. Łącznie w 2021 r. zatwierdzono 18 GW mocy węglowych. Rosnący import węgla oraz budowa nowych elektrowni węglowych nie oznacza jednak, że Chiny stawiają tylko na energetykę węglową. Jego udział w chińskim miksie energetycznym sukcesywnie spada od kilkunastu lat, a wzrasta udział źródeł odnawialnych oraz energii jądrowej. Mimo to węgiel jest i prawdopodobnie jeszcze długo pozostanie dla nich surowcem strategicznym, który zapewni im bezpieczeństwo nawet w przypadku pogarszania się stosunków z USA.
Chińczyk i Węgier dwa bratanki?
Pod koniec grudnia 2023 r. unijni przywódcy podpisali Europejską Kartę Wiatrową, której celem jest zapewnienie przejrzystego harmonogramu wdrażania energii wiatrowej oraz zwiększania mocy produkcyjnych turbin, przy jednoczesnym promowaniu infrastruktury wysokiej jakości. Inicjatywa ta spotkała się z aprobatą 26 państw członkowskich – wszystkich oprócz Węgier. Nie od dziś wiadomo, że Victor Orban stara się utrzymywać bliskie stosunki z Chinami, co często spotyka się z dezaprobatą władz UE. Tym razem węgierski sprzeciw również traktowany jest jako ukłon w stronę Xi Jinping’a. Jego kraj niezwykle dynamicznie rozwija produkcję oraz eksport turbin wiatrowych na rynek europejski. W 2022 r. udało im się nawet zdeklasować europejskiego lidera – duńską firmę Ventas, która była największym światowym producentem turbin niemalże od początków upowszechniania się tej technologii. Węgierski rząd otwarcie przeciwstawia się inicjatywom, które byłyby wymierzone w chińskie interesy i jako jedyny we Unii wzywa do zacieśniania współpracy z Pekinem.
Chiny “inwestują” w amerykańską ekologię
W grudniu zeszłego roku opinię publiczną obiegła sensacyjna informacja o tym, że chiński oddział międzynarodowej organizacji non-profit – Energy Foundation wspomógł finansowanie skrajnie radykalnych grup ekologicznych w Stanach Zjednoczonych, a przekazane miały im zostać setki milionów dolarów. Jako pierwsza poinformowała o tym stacja informacyjna Fox News. Mimo, że sama Energy Foundation jest organizacją międzynarodową, to w Chinach jest ona finansowana przez Komunistyczną Partię Chin. Oficjalne oświadczenie majątkowe Energy Foundation China zawiera informacje o tym, że w samym trzecim kwartale 2023 r. przekazała ona do USA 3.8 mln dolarów na działania ekologiczne obejmujące przyspieszenie tempa wdrażania elektromobilności oraz dążenie do całkowitego wycofania z użytku węgla. Lista wpłat, celów i samych beneficjentów jest bardzo długa.
Chiński kapitał miał wpłynąć między innymi na zablokowanie tworzenia nowych odwiertów gazu łupkowego i kopalin litu. Popłynął również hojnie do Rady Obrony Zasobów Naturalnych, która sprzeciwiała się m.in. budowie rurociągu Keystone XL, którym to kanadyjska ropa miała popłynąć do amerykańskich rafinerii. Innym beneficjentem okazał się Rocky Mountain Institute, który otrzymał 900 tys. dolarów, które sfinansowały m.in. kampanię przeciwko używaniu gazowych kuchenek w stanie Kolorado w 2022 r., gdzie przedstawione zostały one jako urządzenia stwarzające bezpośrednie zagrożenie dla użytkowników. Kolejne 480 tys. dolarów przekazano Międzynarodowej Radzie ds. Czystego Transportu z siedzibą w Waszyngtonie, która opowiada się za powszechnym przyjęciem pojazdów elektrycznych i polityką dekarbonizującą sektor transportowy. Dotację otrzymały także Uniwersytet Maryland oraz Jackson Hole Center for Global Affairs w kwocie łącznej 650 tys. dolarów w celu wdrożenia projektu mającego na celu przyspieszenie odejścia od węgla.
Dla Fox News wypowiedział się m.in. Tom Pyle, prezes Energy Research Institute: “Więzi łączące Energy Foundation z KPCh są niezwykle niepokojące. Te organizacje ekologiczne przyjmujące z Pekinu dofinansowania w istocie rezygnują z naszego bezpieczeństwa narodowego i wzmacniają pozycję Chin. Jesteśmy najbogatszym krajem energetycznym na świecie pod względem węgla, ropy i gazu ziemnego. A jednak administracja Bidena oraz ekolodzy dopingowani i finansowani przez Chiny kształtują politykę, która zwiększa naszą zależność od Chin kontrolujących globalną produkcję minerałów i podzespołów koniecznych do produkcji baterii oraz energii wiatrowej i słonecznej – zaznaczył.
Tego, że Chiny nie wspierają USA z pobudek czysto ekologicznych chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Mimo, że Stany Zjednoczone wciąż są największym producentem ropy naftowej i gazu ziemnego, na którym opiera się znaczna część ich gospodarki włączając w to energetykę, transport i budownictwo, to chińskie firmy mają przewagę jeśli chodzi o produkcję technologii do pozyskiwania zielonej energii, w kierunku której USA również chcą (lub muszą) podążać.
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) Chiny produkują na całym świecie około 75% wszystkich akumulatorów litowo-jonowych, kluczowych komponentów pojazdów elektrycznych. Co więcej wytwarzają oni 70% anod oraz aż 85% katod, będących składowymi tychże akumulatorów. Dane IEA pokazują także, że ponad 50% mocy produkcyjnych w zakresie przetwarzania i rafinacji litu, kobaltu i grafitu znajduje się w Chinach, a minerały te są kluczowe zarówno w podzespołach dla aut elektrycznych, jak również w pozostałych technologiach dotyczących OZE. Państwo Środka nie ma sobie także równych jeśli chodzi o fotowoltaikę – zarządzają bowiem 95% światowej produkcji polikrzemu. Według danych rządowych z czerwca ub.r. Chiny mają ponad 80% udział we wszystkich etapach globalnej produkcji paneli słonecznych. Motywacją Chin w tym finansowym procederze jest więc nic innego jak stworzenie w Stanach Zjednoczonych jak największego rynku zbytu na swoje produkty oraz osłabienie ich konkurencyjności. Im wcześniej (i gwałtowniej) Amerykanie będą rezygnować z węgla, ropy i gazu tym dla kraju Xi Jinping’a lepiej.
Czy Europa ma szansę na transformację bez uzależnienia się od Chin?
Również dla nas – Europejczyków – chiński monopol na technologie do OZE może stanowić duże zagrożenie. Już teraz Unia Europejska ma problemy z rozwojem swojej konkurencyjności na tym polu. Trudno jest w tym momencie znaleźć złoty środek pomiędzy kwestiami klimatycznymi, niezależnością technologiczną i zrównoważonym rozwojem własnych gospodarek.
Unijni przedstawiciele deklarują, że Wspólnota będzie teraz skupiała się na przeniesieniu mocy wytwórczych na własny teren. Analitycy wskazują jednak, że już wiele lat straciliśmy na zbyt długi import tanich, chińskich podzespołów zamiast skupiać się na rozwoju i optymalizowaniu ich produkcji w obrębie UE. Warto nadmienić, że w 2021 r. zaledwie 4% zainstalowanych w Unii modułów fotowoltaicznych wyprodukowano w Europie, pozostała część pochodziła głównie z Chin. Chiny coraz szerzej opanowują też rynki pomp ciepła, energii wiatrowej i elektromobilności, które są przecież podstawą Europejskiego Zielonego Ładu. Musimy więc wypracować strategię, która pozwoli nam sprawnie prowadzić działania na rzecz polepszenia klimatu, a jednocześnie zapewni bezpieczeństwo niezależnie od geopolitycznych napięć na linii UE-Pekin, a to może okazać się ogromnym wyzwaniem.

Anna Pawłowska-Kawa
Absolwentka Politechniki Świętokrzyskiej kierunków Zarządzanie i Inżyniera Produkcji oraz Mechanika i Budowa Maszyn. Specjalistka z branży ekologicznych urządzeń grzewczych. Zwolenniczka systemowego i zrównoważonego podejścia do zagadnienia transformacji energetycznej.