Greenpeace wstrzymał pracę części kopalni Turów — rosnące koszty i zagrożenie dla górników

Aktywiści Greenpeace, powołując się na potrzebę ochrony klimatu oraz środowiska naturalnego, zdecydowali się na blokadę części kopalni węgla brunatnego Turów. Według doniesień kilka osób weszło na teren odkrywki i rozłożyło transparenty, aby podkreślić sprzeciw wobec dalszego wydobycia surowca. Choć dotychczasowe spory o Turów koncentrowały się głównie na problemach związanych z zasobami wody oraz zanieczyszczeniem powietrza, tym razem Greenpeace podkreśla pilną konieczność redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zdaniem działaczy, dalsze działanie kopalni przyczynia się do opóźniania transformacji energetycznej oraz blokuje rozwój czystszych, odnawialnych źródeł energii.
Zagrożenie dla bezpieczeństwa górników
Spontaniczna blokada odkrywki przez aktywistów wywołała obawy o bezpieczeństwo pracowników. Z relacji pojawiających się w mediach wynika, że część górników musiała przerwać wykonywane zadania w obawie przed możliwością wystąpienia wypadku — osoby nieprzeszkolone w zakresie poruszania się po terenie kopalni mogą stanowić ryzyko zarówno dla siebie, jak i dla zatrudnionych tam fachowców.
Władze kopalni wskazują, że odkrywka jest złożonym systemem, w którym praca wielu maszyn i urządzeń jest ze sobą powiązana. Wystarczy niewielkie zakłócenie, by naruszyć stabilność prowadzonych operacji. Próby zatrzymania części procesu wydobywczego – podejmowane przez osoby nieznające zasad bezpieczeństwa – mogą prowadzić do realnego zagrożenia. Zarazem sami aktywiści Greenpeace przekonują, że ich działania są pokojowe i nie mają na celu konfrontacji z załogą, a jedynie wywołanie debaty na temat przyszłości energetycznej Polski.
Kwestie finansowe i potencjalne kary
Zarówno przedstawiciele kopalni, jak i lokalne władze podkreślają, że wstrzymanie prac choćby w jednej części odkrywki generuje olbrzymie koszty. Wzrost wydatków dotyczy nie tylko przerw w wydobyciu, lecz także potencjalnych kar i odszkodowań, jeśli harmonogram dostaw węgla nie zostanie dotrzymany.
Protest w Turowie odbił się echem nie tylko wśród ekspertów od ochrony środowiska, lecz także w całym sektorze energetycznym. Przedsiębiorstwa związane z wydobyciem węgla i produkcją energii apelują o zachowanie spokoju oraz respektowanie przepisów BHP. Ich zdaniem, niekontrolowane działania na terenie kopalni stanowią realne zagrożenie dla infrastruktury, a ewentualne straty finansowe mogą przełożyć się na wyższe rachunki za prąd dla odbiorców końcowych.
Z kolei przedstawiciele organizacji ekologicznych uważają, że nie da się uniknąć starcia interesów, skoro transformacja energetyczna wymaga radykalnego ograniczenia wydobycia węgla brunatnego w Polsce. Wielu ekspertów podkreśla, że akcje takie jak w Turowie mają z założenia wstrząsnąć opinią publiczną i przyspieszyć tworzenie bardziej ambitnych planów na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Dylemat między tradycją górniczą a koniecznością zmian
Rejon Bogatyni, w którym działa kopalnia Turów, jest silnie związany z górnictwem i energetyką opartą na węglu brunatnym. Mieszkańcy wielokrotnie podkreślali, że w regionie trudno o inne miejsca pracy oferujące stabilne zatrudnienie i porównywalne zarobki. Zamknięcie kopalni oznaczałoby według nich drastyczne pogorszenie warunków ekonomicznych, tym bardziej że od lat funkcjonowanie elektrowni i odkrywki napędza lokalny rynek.
Z drugiej strony działania Greenpeace przypominają, że kontynuowanie eksploatacji węgla brunatnego stoi w sprzeczności z unijną polityką klimatyczną. Organizacje ekologiczne domagają się intensyfikacji wysiłków w zakresie inwestycji w odnawialne źródła energii, takie jak farmy wiatrowe czy słoneczne. Wskazuje się też na możliwość rozwoju geotermii, która – w opinii ekologów – mogłaby stanowić istotne wsparcie dla transformacji polskiego miksu energetycznego. O dekarbonizacji rozmawialiśmy, chociażby, podczas naszej konferencji: Dekarbonizacja – ale po co? Czyli kolejna istotna dyskusja na konferencji „Transformacja Energetyczna i Magazynowanie Energii 2025”
Jedno jest pewne: protest w Turowie uwydatnia coraz silniejsze tarcia między zwolennikami szybkiej dekarbonizacji a środowiskami obawiającymi się skutków społeczno-gospodarczych takiej zmiany. W centrum tego sporu znajdują się górnicy, którzy – niezależnie od oceny słuszności blokady – najbardziej obawiają się utraty miejsc pracy i stabilnych dochodów.
Źródła: biznesalert.pl