Polskie elektrownie jądrowe z amerykańsko-koreańskim sporem w tle. Czy możemy już być spokojni o inwestycję w Pątnowie?
Spółki Westinghouse Electric Company (WEC) i Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) miały spotkać się w sądzie. Dwa duże koncerny zaangażowane w projekty polskich elektrowni atomowych od niemal roku nie mogły dojść do porozumienia. Amerykanie twierdzili, że technologia oferowana nam przez Koreańczyków to nielegalne wykorzystanie ich własności intelektualnej. KHNP z kolei uważało, że przez lata na tyle już zmodyfikowali i zmodernizowali projekt, że nie potrzebują już zgody na wykorzystywanie i eksportowanie tej technologii.
Obie firmy zabiegały o polską uwagę na długo przed tym, zanim okazało się, że dla każdej z nich znajdzie się miejsce na atomowej mapie Polski. Najpierw to Amerykanie z Westinghouse i Bechtel zostali wybrani do zrealizowania budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo na Pomorzu. Niespodziewanie, jesienią 2022 r. okazało się, że w planach są kolejne polskie elektrownie jądrowe. 31 października w Seulu wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin ogłosił powstanie drugiej elektrowni w Koninie – Pątnowie w Wielkopolsce. Podpisany został wówczas list intencyjny pomiędzy państwową spółką PGE, spółką ZE PAK Zygmunta Solorza-Żaka oraz wspomnianym już KHNP.
Również w październiku spółka Westinghouse złożyła przeciwko KHNP pozew sądowy dotyczący tzw. Systemu 80, który był podstawą koreańskiej technologii reaktorów APR. Geneza sporu sięga lat 70’ XX wieku, kiedy to technologia jądrowa zawitała do Korei Południowej. Odpowiedzialnym za pierwsze trzy reaktory był nie kto inny jak spółka Westinghouse. W kolejnych latach następne bloki powstawały dzięki lokalnym koreańskim firmom, korzystano też z technologii od Francuzów oraz Kanadyjczyków. Finalnie w latach 80’ Koreańczycy postanowili ujednolicić technologię swoich kolejnych reaktorów, za podstawę wybierając właśnie System 80 amerykańskiego przedsiębiorstwa Combustion Engineering (CE). To na bazie System 80 opierały się koreańskie reaktory OPR 1000, z których to następnie powstał APR 1000 oraz będący obiektem obecnego sporu – APR 1400, który to na rynek europejski ma być wprowadzony jako EU – APR 1400.
Dlaczego Westinghouse rości sobie prawa do wynalazku Combustion Engineering? Otóż
w 1990 r. Combustion Engineering została wykupiona przez koncern Asea Brown Boveri (ABB), od których to w 2001 r. Westinghouse wykupił sektor ABB zajmujący się właśnie technologią atomową. Tym samym Amerykanie uważali teraz, że Koreańczycy bez ich zgody nie mogą eksportować reaktorów opierających się na System 80, ze względu na amerykańskie przepisy dotyczące kontroli eksportu. Korea Południowa z kolei podtrzymuje, że na tyle zmodyfikowali amerykańskie rozwiązania, że nie potrzebują już niczyjej zgody na eksport APR 1400, ani WCE, ani władz Stanów Zjednoczonych.
Co na to Polska?
Strona polska cały czas odcinała się od doniesień o sporze podtrzymując, że żadna
z zaplanowanych inwestycji nie tylko nie jest zagrożona, ale również nie ma ryzyka ich opóźnienia. Podkreślano, że absolutnie nie będziemy w tej sprawie opowiadać się po żadnej ze stron, a Koreańczycy i Amerykanie muszą sami dojść do porozumienia.
Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stało, mimo wcześniejszych ostrych słów padających z ust przedstawicieli WEC. Jeszcze w kwietniu br. Patrick Fragman, prezes Westinghouse podczas spotkania z polskimi mediami w stolicy mówił: “Jesteśmy w sporze prawnym z KHNP. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić sytuacji, w której kraj taki jak Polska, realizujący zasady państwa prawa, mógłby rozważać ofertę naruszającą prawa własności intelektualne.” „Dla nas projekt koreański pozostaje wirtualny. Nie wierzymy, że jest to wiarygodny projekt. Łamie on amerykańskie oraz międzynarodowe prawo. Według nas koreańska elektrownia w Polsce nigdy nie powstanie” – dodał na koniec.
Miał być arbitraż, będzie ugoda?
Przez ostatnie miesiące Westinghouse i KHNP wzajemnie się oskarżały. Dziennik The Korea Economic Daily donosił, że nie ma szans na samodzielne porozumienie się obu spółek
i dojście do jakiegokolwiek kompromisu. Tym samym, na początku sierpnia ustalono, że sprawa musi zostać skierowana do międzynarodowego arbitrażu. Wzbudziło to zarówno wśród opinii publicznej, jak i wśród ekspertów ds. energetyki pewne niepokoje. Mimo zapewnień rządu, obawiano się, że w wyniku tego impasu może okazać się, że Korea Południowa nie będzie mogla sprzedać nam reaktorów APR 1400. Kolejna sprawa to czas – rozstrzyganie sporów o własność intelektualną to często wieloletnie procesy, podczas których trudno wyobrazić sobie jednoczesne prowadzenie tak dużej inwestycji.
Nieoczekiwanie, pod koniec sierpnia ten sam dziennik poinformował, że Koreańczycy
i Amerykanie są bliscy osiągnięcia porozumienia. Według tych doniesień grupa KHNP miałaby zapłacić Westinghouse za doradztwo techniczne przy budowie elektrowni w Polsce (oraz być może też w Czechach) i tym samym doprowadzić do ugody. Pośrednio to Polska mogła przyczynić się do rozwiązania sporu. PGE PAK Energia Jądrowa (połączone siły PGE i ZE PAK) złożyła bowiem 16 sierpnia wniosek do wojewody pomorskiego o wydanie decyzji lokalizacyjnej dla elektrowni, co mogło wywołać pewną presję na stronach będących w sporze. Prawdopodobnie oba koncerny doszły do wniosku, że dalsze spory mogą zaszkodzić im obu. Czekamy jednak na oficjalne potwierdzenie przez strony tych doniesień o zażegnaniu sporu.
APR 1400 – czyli o co całe zamieszanie?
APR 1400 (Advanced Power Reactor) to niezwykle nowoczesny reaktor wodno-ciśnieniowy III + generacji przystosowany do pracy w trybie nadążania za obciążeniem. Praca elektrowni w systemie nadążania za obciążeniem pozwala na elastyczną modulację jej mocy – gdy tylko pojawia się polecenie zwiększenia (lub zmniejszenia) mocy, operator jest w stanie dokonać tego w bezpieczny sposób z krótkim wyprzedzeniem czasowym. Paliwem zasilającym reaktor może być dwutlenek uranu UO2 lub mieszanka UO2 z ⅓ paliwa MOX (paliwo plutonowo-uranowe).
Reaktor charakteryzuje się wysokim współczynnikiem wykorzystania mocy sięgającym minimum 90%, a minimalna długość cyklu paliwowego określana jest na 18 miesięcy. Budowa koreańskiej elektrowni atomowej zatwierdzona została w 2006 r. Pierwszy blok elektrowni wyposażony w APR 1400 – Shin-Kori-3 włączony do sieci został 20 grudnia 2016 r. w prowincji Busan w Korei Południowej, następnie Koreańczycy na bazie APR 1400 zbudowali bloki Shin-Kori-4, Shin-Hanul-1 i -2, Shin-Kori-5 oraz -6. Koreańczycy swoją technologią zainteresowali Zjednoczone Emiraty Arabskie i w 2010 r. sprzedali im cztery reaktory. Wtedy również nie wystąpiono o zgodę Amerykańskiego Departamentu Energii ani WEC. Pierwszy reaktor Barakah-1 (barakah – z arabskiego “błogosławieństwo”) otwarto w kwietniu 2021 r. Rok później, uruchamiając drugi reaktor, udało się tym samym zapewnić spełnienie 12,5% energetycznego zapotrzebowania kraju na energię elektryczną.
Żywotność reaktora szacowana jest na minimum 60 lat co jest standardowym czasem dla reaktorów III oraz III+ generacji. Mimo, że jest to stosunkowo nowa technologia to kwestie bezpieczeństwa nie powinny budzić większych obaw. Prawdopodobieństwo uszkodzenia rdzenia szacowane jest na mniej niż 10 -5/rok, a prawdopodobieństwo uszkodzenia obudowy bezpieczeństwa to mniej niż 10 -6/rok pracy reaktora. Układ bezpieczeństwa opiera się na układzie awaryjnego zalewania rdzenia – zbiornika z wodą umożliwiającego przeładunek paliwa wewnątrz obudowy bezpieczeństwa, z którego to woda służy do zalewania rdzenia powracając następnie do zbiornika. Wspierany jest przez układy usuwania pary i redukcji nadciśnienia, zraszania obudowy bezpieczeństwa, a także awaryjny układ wody zasilającej.
KHNP zapewnia, że ich technologia jest w pełni bezpieczna, będąc odporną na katastrofy naturalne oraz zamachy terrorystyczne. To ostatnie zagrożenie było było głównym argumentem wielu przeciwników budowy elektrowni atomowej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – w końcu region Bliskiego Wschodu charakteryzuje się wyjątkowo wysokim współczynnikiem zagrożenia terrorystycznego. Aby potwierdzić bezpieczeństwo swojego projektu, KHNP wykonała test, podczas którego samolot uderzył w kopułę reaktora, udowadniając odporność konstrukcji.
Polskie elektrownie jądrowe – Choczewo, Pątnów oraz…
Do wybudowania ma być jeszcze trzecia polska elektrownia jądrowa. Jej lokalizacja ani wykonawca nie są jeszcze znani. Oprócz Koreańczyków i Amerykanów o polski atom walczyć chcą także Francuzi. To francuska firma Électricité de France (EDF) złożyła jako pierwsza polskiemu rządowi wstępną ofertę na budowę 4-6 reaktorów EPR o łącznej mocy od 6,6 do 9,9 GWe w 2-3 lokalizacjach. Z Choczewem i Pątnowem im się nie udało, nadal liczą jednak na możliwość bycia partnerem przy trzeciej inwestycji i prowadzą rozmowy z przedstawicielami rządu, podtrzymując swą propozycję.
Niezależnie od tego kto będzie budował trzecią elektrownię, jedno jest pewne – jest ona Polsce bardzo potrzebna. Bez energii z atomu transformacja energetyczna i odejście od paliw kopalnych będą niezwykle trudne. Same odnawialne źródła energii w postaci energii słonecznej czy wiatrowej nam nie wystarczą. Ich zależność i zmienność ze względu na niestabilne warunki atmosferyczne jest zbyt duża, aby polegać wyłącznie na nich.
Przypomnijmy, że zgodnie z postanowieniami “Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku” do 2033 r. ma zostać oddany do użytku pierwszy blok polskiej elektrowni jądrowej o mocy 1-1,6 GW. Kolejne bloki mają być uruchamiane co 2-3 lata po to by finalnie Polska posiadała 6 bloków atomowych o łącznej mocy między 6 a 9 GW. Co istotne, jest to moc nieuwzględniająca inwestycji, którą mamy zrealizować z Koreańczykami.
Dodatkowo w Polsce mają powstać elektrownie bazujące na tzw. małych reaktorach modułowych SMR. Odpowiedzialne za to mają być państwowe spółki m.in. Orlen i KGHM. Znane są już ich lokalizacje. Będą to Włocławek, Ostrołęka, Kraków – Nowa Huta, Dąbrowa-Górnicza, SSE Tarnobrzeg – Stalowa Wola, Stawy Monowskie oraz Warszawa. Pierwsza z nich działać ma już w 2029 roku.