Wybory do Europarlamentu i wybory prezydenckie w USA – jaki kierunek nakreślą dla energetyki w najbliższych latach?

Opublikowany: Aktualizacja: Szacowany czas czytania: 13 minut
kierunek dla energetyki
Źródło: Shutterstock

Eksperckim okiem

Anna Pawłowska-Kawa, Specjalistka z branży ekologicznych urządzeń grzewczych

Europarlamentarzyści, zarówno ci dla których będzie to kolejna kadencja, jak i ci którzy pierwszy raz wybierają się do Brukseli, powoli szykują się do pierwszego posiedzenia nowego Parlamentu Europejskiego. Pierwsza sesja plenarna odbędzie się w terminie 16-19 lipca w Strasburgu, gdzie znajduje się jego oficjalna siedziba. W nowej kadencji zasiądzie 720 europosłów, czyli 15 więcej niż dotychczas. Nie będzie to łatwa kadencja. Trzeba będzie zająć się kwestiami związanymi z wojną wywołaną przez Rosję, przyjęciem Ukrainy do wspólnoty, problemami migracyjnymi czy rolnictwem.

Nas najbardziej interesuje jaki kierunek nowi parlamentarzyści wyznaczą dla europejskiej polityki klimatyczno-energetycznej oraz jaki będzie w tym udział polskich przedstawicieli.

Europa zmierza w prawo?

Jeszcze na długo przed wyborami widać było, że społeczeństwo europejskie zaczyna się radykalizować, a prawicowe ugrupowania rosną w siłę. Część politologów wieszczyła wręcz całkowite trzęsienie ziemi w strukturach nowego Europarlamentu i przejęcie władzy przez ugrupowania konserwatywno-prawicowe. Tak się jednak nie stało, mimo że we Francji partia Marine Le Pen doprowadziła do ogłoszenia przedterminowych wyborów, a skrajnie prawicowa AfD okazała się być drugą siłą polityczną u naszych zachodnich sąsiadów, zrzucając z tego miejsca ugrupowanie SPD, z którego wywodzi się kanclerz Olaf Scholz. Podobna sytuacja miejsce ma także we Włoszech, gdzie Giorgia Meloni i jej partia Bracia Włosi zebrała niemal ⅓ głosów. W Polsce również to Konfederacja stała się czarnym koniem czerwcowych wyborów, stając się trzecią siłą w kraju, zdobywając finalnie 6 mandatów w Brukseli.

Niepokojący – w kontekście klimatu jest wynik Zielonych, którzy stracili aż 19 mandatów w porównaniu z poprzednią kadencją i teraz będą mieć jedynie 52 przedstawicieli. Czy rzeczywiście prawicowe partie, znane jako eurosceptyczne “namieszają” w polityce klimatycznej? Raczej nie. Nie w tej kadencji Europarlamentu. Ostatecznie Europą rządzić będą bowiem te same ugrupowania, które władzę zyskały 5 lat temu. Centroprawica z Europejskiej Partii Ludowej (do której należy również KO oraz PSL), Socjaldemokraci (Nowa Lewica) i liberałowie Renew Europe (Polska 2050) mają większość wymaganą do współrządzenia.

To jakie podejście do klimatu charakteryzuje poszczególne ugrupowania świetnie przedstawione zostało w raporcie organizacji Climate Action Network Europe. Przygotowała ona zestawienie bazujące na tym jak dane partie głosowały w minionej kadencji w sprawach istotnych z punktu widzenia przeciwdziałania zmianom klimatu. Im więcej punktów, tym większe poparcie dla polityk proklimatycznych. Pierwsze miejsce mają Zieloni (92 punkty na 100), na drugim uplasowała się Lewica (84 punkty), kolejno Socjaldemokraci (70 punktów), Renew Europe (56 punktów) i długo, długo nikt. Na kolejnym miejscu jest bowiem EPL z jedynie 25 punktami, następnie Konserwatyści i Reformatorzy z 10 punktami, a na szarym końcu reszta partii skrajnie prawicowych z przyznanymi im 6 punktami.

Czy Zielony Ład przetrwa?

Patrząc na nowy układ sił można być pewnym, że głosy krytykujące Zielony Ład czy pakiet Fit for 55 będą wybrzmiewać znacznie głośniej. Jednak głośny nie zawsze znaczy skuteczny. Ogólny kierunek wyznaczony już energetyce i ochronie klimatu zostanie zachowany. Trudne jednak będzie forsowanie ambitniejszych celów, a dotychczasowe w pewnym zakresie być może będą musiały zostać złagodzone. Pojawiają się głosy, że Zielony Ład czeka “rebranding”. Były minister Ochrony Środowiska Bułgarii – Julian Popow podkreśla, że od samego początku funkcjonowania tego pakietu inicjatyw sama nomenklatura pozostawia wiele do życzenia i zbyt mocno sugeruje powiązanie go z Partią Zielonych, co na starcie budzi duże wątpliwości u wyborców partii konserwatywnych.

Dodatkowo, liczne protesty rolników nie poprawiły PR-u Zielonego Ładu. Oczywiście sama zmiana nazwy nie spowoduje nagłej zmiany postrzegania przepisów. Oprócz prawdopodobnej zmiany nazwy konieczne będzie uzupełnienie zapisów o kwestie gospodarcze oraz przemysłowe. Nowi parlamentarzyści będą zapewne chcieli pokazać Europejczykom, że dbanie o terminową realizację celów klimatycznych pozytywnie wpłynie na konkurencyjność zarówno gospodarek krajowych jak i gospodarki unijnej, chociażby w kontekście rywalizacji z Chinami.

– “Konkurencyjność gospodarcza i bezpieczeństwo energetyczne znajdują się na szczycie listy priorytetów przywódców, a obecnie te dwie kwestie stanowią piętę achillesową Unii Europejskiej. Tylko dekarbonizacja może to zapewnić. Nie będzie nazywana ambicjami klimatycznymi, ale raczej bezpieczeństwem gospodarczym” – podkreślał Popow.

Na pewno nowy Parlament ma do odrobienia trudną lekcję dotyczącą komunikacji wokół Zielonego Ładu, która od początku nie sprzyjała tworzeniu pozytywnego odbioru tego pakietu ustaw. Eksperci sugerują też, że szczególnie EPL naciskać będzie na złagodzenie przepisów odnośnie rejestracji nowych aut spalinowych, zwłaszcza Niemcom – ze względu na duży udział motoryzacji w ich gospodarce zależałoby na przesunięciu terminu zakazu rejestracji aut emisyjnych z 2035 roku na rok 2040, choć niektórzy mówią nawet o całkowitym wycofaniu się z tego pomysłu. 

Energetyka i klimat a węgierska prezydencja 

1 lipca rozpoczęła się węgierska prezydencja w Unii Europejskiej, która potrwa do końca roku, a następnie zostanie przekazana Polsce. Budzi ona sporo obaw i kontrowersji. Węgry są państwem, które najczęściej sprzeciwia się wielu aspektom polityki międzynarodowej Unii, chociażby w kontekście postawy wobec wojny w Ukrainie i Władimira Putina. Hasło z jakimi Węgry objęły prezydencję brzmi „Make Europe Great Again” (ang. Uczyńmy Europę znów wielką). Oczywistym jest, że hasło jest ukłonem w kierunku Donalda Trumpa, z którym Victor Orban utrzymuje zażyłe relacje.

Priorytetami rotacyjnej prezydencji Węgier mają być wspieranie przemysłu obronnego Unii, przeciwdziałanie nielegalnej imigracji i debata dotycząca przyszłej polityki spójności. Przeciwnicy prezydencji Węgier, podnosili argument o bezprecedensowości faktu, że Unii przewodniczyć będzie kraj uznany za niedemokratyczny oraz podlegający procedurze praworządności z art. 7. Jaki wpływ może to mieć na energetykę? Bliskie stosunki Orbana z Putinem, zapewne nie pozwolą węgierskiemu przywódcy na popieranie działań skoncentrowanych na dalszych sankcjach wymierzonych w Rosję, w tym tych mających na celu kolejne ograniczenia dostaw gazu ze wschodu. Węgierskie źródła cytowane przez Politico jeszcze w maju br. mówiły, że rząd w Budapeszcie (nadal importujący gaz z Rosji), nie ma zamiaru zgodzić się na nic co wpłynąć by mogło na rynek gazu. Należy jednak pamiętać, że prezydencja nie oznacza władzy nad Unią, a jedynie nadaje ton komunikacji i pracy w strukturach parlamentarnych.

Dla kogo stanowisko Komisarza ds. Klimatu i Energii?

Wiadomo już, że pozycję szefowej Komisji Europejskiej zachowa Ursula von der Leyen. Jeśli zaś chodzi o jedno ze stanowisk interesujących nas najbardziej, to wiele wskazuje na to, że obejmie je hiszpańska wicepremierka Teresa Ribera, która znana jest z bezkompromisyjnego podejścia do celów klimatycznych wspólnoty. Mowa oczywiście o osobie, która przewodniczyć będzie Komisji ds. Klimatu i Energii. Ribera zapowiedziała już, że jeśli to stanowisko zostanie jej przyznane, to zaproponuje zaostrzenie celu redukcji emisji CO2 do 2040 roku w unijnej gospodarce, w porównaniu z ich poziomem w 1990 roku, do co najmniej 90%. I to właśnie tym tematem jako jednym z pierwszych będzie musiała zająć się Komisja Europejska.

Ursula von der Leyen
Ursula von der Leyen

Którzy z polskich delegatów zasiądą w ENVI i ITRE?

Do tej pory najbardziej zasłużonym polskim europarlamentarzystą, związanym z klimatem i energią był Jerzy Buzek, który po 4 kadencjach żegna się z Brukselą. W trakcie swojej 20 letniej kariery zasiadał m.in. w komisjach: Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, Ochrony Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności oraz Przeciwdziałania Zmianom Klimatu. W mijającej dziewiątej kadencji obecny był w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, którą to w latach 2014 – 2019 zarządzał pełniąc funkcję przewodniczącego. Były premier Rzeczypospolitej kompetentnie wywiązywał się ze swych obowiązków i niezwykle aktywnie działał na rzecz energetyki, a to wszystko z uwzględnieniem polskich interesów.

W dużej mierze również jemu zawdzięczamy znaczne środki finansowe jakie napłynęły do kraju w celu przyspieszenie naszej dekarbonizacji. Portal Euractiv w 2016 roku umieścił Jerzego Buzka w trójce najbardziej wpływowych osób świata europejskiej polityki energetycznej. Był on też propagatorem technologii wodorowych. W ubiegłym roku podczas konferencji prasowej mówił: „Trzeba postawić na zielony wodór, który produkowany jest z energii odnawialnej. Przyszłość energetyki to zielony prąd i zielony wodór. Docelowo te źródła będą odpowiadały za 95% rynku nośników energii.” O pracy Jerzego Buzka dla Europy i Polski pozytywnie wypowiadała się większość parlamentarzystów, niezależnie od przynależności politycznej. Jego brak w tej kadencji jest ogromną stratą i raczej próżno szukać kogoś z porównywalnym doświadczeniem.

Nie oznacza to jednak, że w Europarlamencie zabraknie polskich przedstawicieli związanych z energetyką. Największe aspiracje do zastąpienia Jerzego Buzka zdaje się mieć Borys Budka – były minister aktywów państwowych, który już wyraził swoją chęć skupienia się właśnie na zagadnieniu transformacji energetycznej. Ponadto szansę na stanowisko związane z klimatem i energią mogą mieć Jacek Ozdoba – były wiceminister klimatu oraz były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Adam Jarubas, europoseł Trzeciej Drogi, prawdopodobnie będzie kontynuował swoją działalność w komisji ENVI. W poprzedniej kadencji pełnił istotną funkcję kontrsprawozdawcy przy pracach nad opracowywaniem Rozporządzenia CBAM, dotyczącego opłat klimatycznych na towary importowane do UE.

O głos w tej tematyce walczyć na pewno będą też przedstawiciele Konfederacji. Anna Bryłka, która zdobyła ponad 111 tysięcy głosów wyborców mówiła: “Do Parlamentu Europejskiego idziemy po to, żeby walczyć o polski interes. Koncentrujemy się przede wszystkim na polityce klimatycznej i na tych wszystkich absurdach, które przez ostatnie lata były przyjmowane na poziomie Unii Europejskiej.” Anna Bryłka nie ukrywa także, że jest zwolenniczką wyjścia Polski z UE.

Europa już wybrała. Jak wybierze Ameryka?

2024 to rok wyborczy również w USA. Wybory prezydenckie, które mają odbyć się jesienią wskażą kierunek nie tylko dla energetyki w samych Stanach Zjednoczonych, ale również pokażą stosunek mocarstwa do współodpowiedzialności za kryzys klimatyczny. Nie jest tajemnicą, że prezydent Biden i jego rywal Donald Trump zupełnie rozmijają się w podejściu do klimatu i niezależności energetycznej. Trump w myśl republikańskiego motto z 2008 roku Drill baby, drill, w paliwach kopalnych upatruje gwarantu tejże niezależności. Biden z kolei dokonał próby ujednolicenia i regulacji polityki klimatycznej w USA wprowadzając Inflation Reduction Act – zbiór praw, który można przyrównać do unijnego Fit for 55. Zakłada on, że do 2035 roku USA zredukują emisje o 48% (w porównaniu do poziomów z 2005 roku).

Obecny prezydent jednak znajduje się między młotem a kowadłem, gdzie młotem można nazwać konieczność stawiania na OZE, a kowadłem realia wielu stanów, które funkcjonują w dużej mierze w oparciu o wydobycie paliw kopalnych. Musi on więc lawirować tak, aby pogodzić interesy często wzajemnie wykluczające się.

Donald Trump i Joe Biden
Donald Trump i Joe Biden

Energetyka marginalną częścią debaty

Czy debata przedwyborcza zorganizowana 27 czerwca wniosła coś nowego do tego co już wiedzieliśmy na temat poglądów kandydatów? Raczej nie. Zagadnienia dotyczące klimatu i energii odegrały niestety niewielką rolę w 90 minutowej debacie. Każdy kto oglądał starcie Joe Bidena i Donalda Trumpa, lub chociażby czytał komentarze po nim wie, że na pierwszy plan wybijały się słaba kondycja obecnego prezydenta oraz częste mijanie się z prawdą byłego przywódcy USA, a to wszystko przeplatane wzajemnymi oskarżeniami, gdzie niekiedy próżno było szukać merytorycznej wymiany argumentów. Nie inaczej było w tej części dyskusji, która obfitowała we wzajemne ataki, a wniosła niewiele nowej treści.

Donald Trump zapytany o swoje plany dotyczące przeciwdziałania zmianom klimatycznym, najpierw zaczął chwalić się poparciem ze strony policji i uderzył w Bidena i jego politykę wobec Afroamerykanów. Naciskany na powrót do tematu obiecał odejście od ograniczenia emisji – jednocześnie podkreślając swoje poparcie dla… czystego powietrza i wody. „Chcę absolutnie nieskazitelnie czystej wody i chcę absolutnie czystego powietrza, a my to mieliśmy… Mieliśmy najlepsze liczby w historii… Używaliśmy wszystkich form energii, wszystkich form, wszystkiego. A jednak w ciągu moich czterech lat miałem najlepsze wyniki środowiskowe w historii” – przekonywał. Nie jest to do końca prawda. New York Times policzył, że administracja Trumpa zmieniła bowiem aż 28 przepisów chroniących jakość powietrza i osiem dotyczących jakości wody.

Obaj kandydaci dyskutowali również o Paryskim Porozumieniu Klimatycznym, do którego Biden ponownie dołączył obejmując urząd po tym, gdy Trump się z niego wycofał. Były prezydent podtrzymywał, że jego decyzja była słuszna, ponieważ było to „zdzierstwo” i „nie chciał marnować pieniędzy”. Trump sprzeciwia się inwestycjom administracji Bidena w zielone źródła energii, nazywając je „nowym zielonym oszustwem” i postrzegając jako „plan wzbogacenia Chin”.

I choć energetyka nie jest głównym zmartwieniem Amerykanów, wyniki listopadowych wyborów będą miały istotny wpływ na zaangażowanie USA w zieloną transformację oraz sposób korzystania z zasobów energetycznych. Biden liczy na to, że inwestycje w zieloną energię przyniosą korzyści ekonomiczne. Z kolei Trump uważa, że polityka Bidena w zakresie transformacji energetycznej negatywnie wpływa na gospodarkę. Mimo że większość wyborców nie kieruje się polityką energetyczną przy urnach, kwestie te mogą mieć znaczenie w stanach z silnym przemysłem energetycznym, takich jak Pensylwania, Karolina Północna, Arizona czy Nevada.


Anna Pawłowska-Kawa

Anna Pawłowska-Kawa

Absolwentka Politechniki Świętokrzyskiej kierunków Zarządzanie i Inżyniera Produkcji oraz Mechanika i Budowa Maszyn. Specjalistka z branży ekologicznych urządzeń grzewczych. Zwolenniczka systemowego i zrównoważonego podejścia do zagadnienia transformacji energetycznej.